Szukając naszego starego siedliska trafiłam na bloga Kupiliśmy Stary Dom na którym jego autorka Asida, wymienia 10 wskazówek jak znaleźć stary, wart grzechu dom. Z każdą z wytłuszczonych przez nią wskazówek się zgadzam, a jednocześnie pokuszę się o uzupełnienie, wynikające z różnicy potrzeb i sytuacji. Moja wersja tyczy się tych z Was, którzy podobnie jak my, szukają nie tyle domu, a gospodarstwa. Dla uwiarygodnienia spersonalizuję.
1. Określ potrzeby. Nie od budżetu zacznę, dlatego, że potrzeby uwarunkują minimalny budżet. W naszym przypadku nieprzekraczalnym minimum była wielkość działki – 2 ha oraz ilość budynków, wystarczająca dla stworzenia miejsca dla 3-4 koni (obecnie mamy 2), miejsce do przechowywania dla nich paszy oraz czegoś co posłuży za garaż (postawił jako warunek przeprowadzki On) + oczywiście dom.
2. Określ marzenia. Nie bój się marzyć. Budżet i tak za moment je zweryfikuje, ale pozwól sobie mieć jakieś oczekiwania. Nie chodzi tylko o potrzeby wynikające z ilości zwierząt, dzieci czy samochodów. Czasem dobrze trzymać się pewnej wytycznej, która jest dla Ciebie ważna, bo to pomaga Ci podjąć decyzję. W naszym przypadku warunkiem było to, aby było to gospodarstwo poniemieckie. Takich jest wiele na mazurach. Typowe dla regionu obrazki – prosty dom z czerwonej cegły, z charakterystycznym podziałem okien, o konkretnych proporcjach, na kamiennym fundamencie. Takie domy to perła krajobrazu i choć coraz częściej są ratowane od zaklajstrowania styropianową bezmyślnością, to jednak w szalejącym przeważaniu są traktowane właśnie w taki sposób. Trzymanie się tego marzenia sprawiło, że nie rozdrabnialiśmy się nad każdym spotkanym ogłoszeniem.
3. Określ budżet. W naszym przypadku budżetu nawet nie było, ale wiedzieliśmy, że szukamy czegoś z najniższej półki cenowej, więc przy tej wielkości działce między 80 a 120 tysięcy złotych. Pamiętaj, że pieniądze mają to do siebie, że bywają elastyczne. Więc jeśli stać Cię na 110 tysięcy to i brakujące 5 wytrzaśniesz spod ziemi, jeżeli trafi Ci się odpowiednia okazja. Dlatego szukając ogłoszeń w internecie, zawyżaj o 10-20 tysięcy zakres poszukiwań. Zawsze da się też coś stargować.
4. Szukaj w internecie sam/a. Złota rada. Po jakimś czasie zauważysz też, że ciężko jest wymuskać coś z ofert zamieszczanych przez biura. Najlepsze dzieje się bez pośredników. Szukaj wytrwale i na wiele różnych sposobów. Ja szukałam głównie na gratce i tablicy, dlatego, że tam jest najwięcej ofert prywatnych. Na pozostałych portalach powtarzają się oferty biur nieruchomości. Szukając ponad 2 ha działki zauważyłam, że ciekawe gospodarstwa, które właścicielom wydają się już nie warte remontu, bywają zamieszczane w kategorii „działki” a jako słowa kluczowe wpisać należy „zabudowana” lub „budynek gospodarczy”. Da się wyszperać normalne gospodarstwa po cenie prawie samej ziemi.
Ciekawostka: nasz walący się dach przez pomyłkę miał podaną w parametrach wielkość działki 2 300 m2 zamiast 23 000 m2, ale w opisie była informacja o 2,3 ha. Znalazłam je tylko dlatego, że postanowiłam szukać wśród gospodarstw z mniejszą ilością ziemi, a rozglądając się w opisach za informacją o ewentualnej możliwości dokupienia sąsiadującej ziemi (co się zdarza w co którymś ogłoszeniu).
5. Nie zniechęcaj się. Prawdą jest co napisała Asida. Nie trafisz na wymarzony dom od razu. Prawdopodobnie nie trafisz na niego w ciągu 2-3 miesięcy. Poszukiwania mogą zając nawet rok. Ale warto być wytrwałym po to, by jadąc na oględziny usłyszeć w duchu „to to!”. Ja zaczęłam orientować się na lokalnym rynku nieruchomości około rok temu i przez rok przeglądałam z częstotliwością mniej więcej raz na 3 tygodnie przez kilka godzin wciąż te same portale i w koło te same ogłoszenia. Da się.
6. Myśl sercem. Przyklaskuję punktowi 9 u kupilismystarydom.pl. Przez ten rok oglądania ogłoszeń nie byliśmy oglądać ani jednego. Na kilku zawiesiłam oko, zapisałam sobie w zakładkach, ale wracając do nich następnego dnia czułam, że to nie jest to. Z tym ogłoszeniem było inaczej. Nie czułam, że to to, ale byłam bardzo ciekawa, aby zobaczyć je na żywo. Okazało się, że zdjęcia zupełnie nie oddawały informacji o otoczeniu. Zakochałam się nie tyle w samym gospodarstwie, co w miejscu w którym stoi, a jednocześnie widziałam, że spełnia wszystkie warunku punktu 1 i 2. Guzik zakochał się w piwnicach. I tak z nie do końca planowanego zakupu a raczej luźnej myśli o tym, że można by tak życie sobie utrudnić, w ciągu 3 tygodni staliśmy się właścicielami niezłego hadziajstwa.
7. Pofatyguj kogoś z branży. My zamiast architekta zdecydowaliśmy się na wsparcie wykonawców. Ale warto się skonsultować z kimś, kto zimnym okiem oceni sytuację, nie myśląc o tym, że na tej jabłoni za domem cudownie sprawdzi się huśtawka z opon i dlatego przymknie oko na pękniętą ścianę.
8. Zachowaj tajemnicę. Nie konsultują się z rodziną czy ze znajomymi na temat samego pomysłu zakupu starego domu/gospodartwa. 90% będzie Cię od tego odwodzić. Powiedz tym, którzy wiesz, że Cię zdopingują i nie przejmuj się niczym. Przeszliśmy przez pukanie się w czoło z wyprowadzką na wieś, z zamontowaniem pompy ciepła w obecnym domu (i każdy kto sie pukał nigdy z pompą do czynienia nie miał, a to jest nasz najlepszy zakup!)… Robiliśmy swoje i potem zawsze wychodziło to nam na dobre. Odwagi!
115 tysięcy za gospodarstwo 2,3 ha zabudowane domem, 2 dużymi budynkami gospodarczymi, 2 małymi i ziemianką to uważam za wynik wręcz doskonały, szczególnie, że gospodarstwa na mazurach to miejsca szczególnego zainteresowania. Można? Można :).
Pingback: Pierwsze badanie dachu, co to się nam Mazurach wali. | WALI MI SIĘ DACH
Witajcie w klubie! My już tak trzy lata w chałupinie na Warmii żyjemy, niestety zdolności kredytowej nie mieliśmy, ale mieszkanie w Olsztynie udało się wymienić na starą chałupkę. Powodzenia!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aga kibicowałam ci jak budowałaś nowy:). To będę też prz remoncie starego:) Powodzenia
PolubieniePolubione przez 1 osoba